O herbie i krzyżach z Breslau związanych nierozerwalnie

Po długim milczeniu odzywamy się po raz kolejny z Willim umieszczając następny, szósty już, rozdział opowiadania „Dwa razy to samo”. Tym razem wracamy do mieszkania Oksany i zdobywamy parę fantów, które pozwolą na posunięcie sprawy do przodu, są bowiem poszlakami i tropami, które zestawione z innymi faktami spowodują, że pojawi się pewna szansa na wykrycie prawdziwego sprawcy morderstwa. Zapraszam do czytania.

 linia_1

Muszę się przyznać jednocześnie do tego, że ostatnie dwa tygodnie były dla mnie dość intensywne, co spowodowało, że w zasadzie nie bardzo mam pomysł o czym można byłoby Wam napisać. Więc jeżeli komuś pojawi się jakaś koncepcja i propozycja ciekawego wpisu, niech się nie krępuje i naskrobie do mnie kilka słów. Będzie mi wtedy łatwiej się zmobilizować. 🙂

To, że nie mam weny w pisaniu dla Was newsów, nie oznacza jednak, że nic się nie dzieje. Ten czas wykorzystałem na pilną i intensywną pracę nad kolejnym zbiorem moich opowiadań. Otrzymał już tytuł, co zawsze mi sprawiało najwięcej problemów, ustalone zostały opowiadania, które w nim się znajdą, z których dwa już są na ukończeniu więc jak tylko rozwiążemy zagadkę „Dwa razy to samo” to przeniesiemy się do następnej pory roku. Co do tytułu jeszcze – jak wiecie, mam słabość do wykorzystywania wypowiedzi bohaterów w tym celu, dlatego mam duży dylemat jeśli idzie o obraną obecnie ścieżkę, gdyż tym razem odszedłem od tego rozwiązania. Z chęcią jednak będę czekał na propozycje tytułu wracające do dawnej „tradycji”.

Jednak aby tradycji stało się zadość, dzisiaj kilka słów o pewnym fakcie, o którym do niedawna nie miałem pojęcia, a na który zwróciła mi uwagę moja mama. Będzie on małym wstępem do przedstawienia kolejnej historii z naszym miastem związanej. do Zawsze mi się wydawało, że nasze miasto posiadało tradycyjny herb cztero-polowy, który znamy dzisiaj. Oczywiście jeśli pominąć wybryki paru dziwnych facetów, którzy tu rządzili przez jakiś czas po zakończeniu II wojny światowej. Okazuje się jednak, że wcale tak nie było i co najciekawsze zmiana herbu miasta nastąpiła właśnie za panowania brunatnych panów. W dniu 19 października 1938r, a więc akurat wtedy gdy Willi przechadzał się po ulicach Breslau, herb naszego miasta został zmieniony i to dość drastycznie. Oczywiście wprowadzono na niego elementy symboliki, która w czasach nazistowskich były dość intensywnie eksploatowane. Samą tarczę (z grubsza trójkątną w kształcie) podzielono na dwa pola. Górne zajął tradycyjny czarny orzeł śląski na żółtym tle. Co ciekawe, wpisany w jego pierś półksiężyc nie posiadał krzyża znanego z dzisiejszej wersji herbu. W dolne pole herbu wpisano zaś Krzyż Żelazny.

Taka forma herbu miasta przetrwała do dnia 8 maja 1945r. kiedy to formalnie przestał on funkcjonować. Od tego dnia, do roku 1948r. przywrócono ponownie herb tzw. cesarski, czyli sprzed zmiany z 1938r. Tak wiem, skomplikowane to 🙂

Najśmieszniejsze były argumenty jakich używano na poparcie tezy o konieczności tej zmiany w prasie:

„Nadprezydentowi i gauleiterowi Śląska Josefowi Wagnerowi źle się kojarzy herbowa litera “W”. Jest podobno “zbyt słowiańska, jako że stanowi inicjał imienia czeskiego księcia Wratysława, założyciela naszego miasta. Lew zresztą też ma niewłaściwe, bo czeskie pochodzenie.

To właśnie ten typ postawy, której nie akceptuję, wypierający ze swojej świadomości oczywiste elementy historii naszego miasta. Jak widać nie obcy był niektórym także i wtedy, co w tym bardziej niekorzystnym świetle stawia dzisiaj tych, którzy myślą w sposób dzisiaj.

Dla porządku jeszcze jeden cytat z „Breslauer Neueste Nachrichten” z 20 października 1938r:

“Poza tym Wagner uważa, że w starym herbie jest za dużo chrześcijańskiej symboliki. Widok głowy św. Jana Chrzciciela na misie nie poprawia samopoczucia naszego gauleitera. Zarządził więc wprowadzenie nowego godła. Na tarczy znalazł się śląski orzeł i Krzyż Żelazny z literami FW i datą 1813. To inicjały króla Fryderyka Wilhelma III, który ustanowił odznaczenie Krzyż Żelazny za wojny wyzwoleńcze z Napoleonem.”

W tym miejscu koniecznie trzeba dodać kilka słów na temat tego właśnie odznaczenia jakim się posłużono tworząc ten herb, gdyż i ta historia jest niezwykle ciekawa:

Krzyż Żelazny (niem.: Eisenes Kreutz) to bodaj najbardziej cenione odznaczenie wojenne Niemiec, tak w czasach Wilhelma III, I jak i II wojny światowej. Dlaczego? Odpowiedź jest niezwykle prosta – odznaczenie to otrzymywał żołnierz za „szczególne męstwo w obliczu wroga”. To dość pojemna definicja, ale sprowadzała się do tego, że odznaczenie to mógł otrzymać każdy, nawet szeregowy ale jedynie gdy zasłużył się swoją postawą na polu walki, a jego czyny przekładały się na wymierne korzyści dla Niemiec, niemieckich żołnierzy, etc. W efekcie takich czynów na froncie nie było zbyt wiele więc odznaczonych było również niewielu, a to powodowało, że Krzyż Żelazny był niezwykle ceniony przez wojskowych i nie tylko.

Niestety – wraz z biegiem czasu wartość zdecydowanie się zdezawuowała, gdyż EK przyznawano również dowódcom, za ich zasługi, nie koniecznie z pola bitwy, raczej sztabowe.

Trzeba Wam wiedzieć, że odznaczenie to zostało ustanowione we Wrocławiu, w pałacu królewskim (w którym dzisiaj znajduje się Muzeum Miejskie Wrocławia. W trakcie renowacji pałacu królewskiego odtworzono z niezwykłą pieczołowitością miejsce przy którym miało to miejsce. Mowa o biurku w żółtym pokoju mieszkalnym cesarza. Dzisiaj można zobaczyć miejsce, przy którym siadał cesarz i podpisał rozkaz o jego utworzeniu. Miało to miejsce 10 marca 1813r.

Fryderyk Wilhem (przypadek? :-D) III dostrzegając zapał jaki zrodził się w społeczeństwie pruskim w wyniku udziału w wojnie z odwiecznym wrogiem, napoleońską Francją, postanowić go podtrzymać i zachęcić społeczeństwo (a armię w szczególności) do dalszych poświęceń. Dlatego też ustanowił nowe, elitarne odznaczenie, którego elitarność nie polegać miała na przyznawaniu go wyłącznie członkom arystokracji, ale tylko za zasługi na polu chwały. Idea i cel szczytny, jakkolwiek z realizacją już nie zawsze było tak różowo, gdyż odznaczenie przyznawano także sztabowcom „co to prochu nigdy nie wąchali” za zasługi sztabowe, a to już kłóciło się z pierwotną ideą.

Krzyż Żelazny przyznawany był przez wszystkie lata i wszystkie wojny w jakich brały udział Niemcy. Jego forma zasadniczo się nie zmieniała, poza niewielkimi detalami.

FORMA

Formę odznaczenia przygotował niemiecki architekt – Karl Friedrich Schinkel, który to wymyślił aby zarówno nazwa jaki i materiał wykonania nawiązywały do ówczesnych „żelaznych czasów”. Podobno wzór krzyża został zaczerpnięty przez autora z tych, które zdobiły płaszcze Rycerzy Zakonu Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, czyli znanych w innych kręgach Krzyżaków, mnie jednak ta teoria nie przekonuje. Faktem zaś jest, że ta forma krzyża w niemieckiej, nazwijmy to, ikonografice pojawia się niezwykle często i prawdopodobnie jako taka, przejęta została przez projektanta. Ostatecznie krzyż ten wpisuje się w pole kwadratu i posiada symetryczne w każdą stronę ramiona o zagiętych, rozszerzających się kielichowo krawędziach. Środek krzyża wypełniony jest kolorem czarnym, ze srebrną obwódką (bez pokrycia farbą). Ów czarny obszar był również miejscem prezentacji różnych treści, zmiennych w zależności od okresu historycznego. Pierwotnie były to pęk liści dębu, które oznaczały w germańskiej mitologii męstwo lub odwagę. Dodatkowo pojawiają się tutaj litery F i W (od inicjałów Fryderyk Wilhelm) oraz symbol cesarskiej korony. Tyle rewers, awers pierwotnie był gładki. W czasie I wojny światowej wprowadzono już oznaczenia na awersie. Wtedy to na czarnym polu centralnym wybijano datę „1914” (w dolnym ramieniu), po środku literę „W”, a w górnym ramieniu koronę cesarską. Baretka odznaczenia była formą taśmy czarnej z dwoma białymi pasami w odległości około 2mm od zewnętrznej krawędzi.

W okresie II wojny światowej awers zmieniono stosownie do ideologii. W dolnym ramieniu znalazła się data „1939”, a w centralnym miejscu wpisano przekrzywioną o 45st. swastykę.

KLASY

Od początku istnienia, odznaczenie to stopniowano. Za pierwszy akt „szczególnego męstwa” przyznawano Krzyż Żelazny II klasy, za kolejne Krzyż Żelazny I klasy, za trzecie był to już Krzyż Wielki Krzyża Żelaznego noszony na szerszej wstędze pod kołnierzem tuż pod szyją. Był on protoplastą późniejszych krzyży rycerskich (o czym niżej). W końcu, bodaj w 1817r, jako najwyższe odznaczenie bojowe ustanowiono Gwiazdę Krzyża Żelaznego, ale odznaczono nim wyłącznie Marszałka Blüchera. Zaś pierwszym odznaczonym Krzyżem Żelaznym był Karl August Ferdinand von Borcke, który otrzymał je już 21 kwietnia 1813r.

Łącznie, w okresie wojen napoleońskich przyznano około 16 tysięcy odznaczeń tego typu, ale faktycznie wręczono jedynie niewiele ponad 9.000 krzyży. Chodziło o to aby utrzymać stałą liczbę odznaczonych (gdyż przysługiwała im renta wypłacana przez państwo, co w owym czasie nie było powszechne przecież), a kolejny otrzymywał swój krzyż dopiero po śmierci poprzedniego. W efekcie ostatnie odznaczenie za udział w wojnach z Napoleonem wręczono dopiero w 1839r!

Kolejną partię tych odznaczeń nadano dopiero w okresie wojny Prusko-Francuskiej toczonej w latach 1870-1871. Utrzymano trzy klasy, ale nie przyznano żadnej „Gwiazdy”. Modyfikacja wyglądu objęła wprowadzenie w dolnej części daty „1870”, która była datą restauracji odznaczenia i jej wybijanie stało się tradycją do końca II wojny światowej. Ponadto litery FW zamieniono na W (Wilhelm).

Kolejna reaktywacja odznaczenia miała miejsce oczywiście w czasie I wojny światowej, kiedy to zmieniono datę na dolnym ramieniu na „1914”, resztę elementów pozostawiając bez zmian. Pierwszy raz też usankcjonowanie noszenia na kurtce mundurowej samej wstążki przeplecionej przez guzik na wysokości kieszeni jeśli żołnierz posiadał jedynie odznaczenie II klasy. Chodziło o to, że krzyże te były idealnym celem dla snajperów oraz przypadki notorycznego gubienia ich w trakcie ciężkich walk w trudnym terenie. Nie bez znaczenia przy tym był fakt iż samo odznaczenie było niezwykle ciężkie i aby je powiesić należało przedziurawić mundur, czego oczywiście nie popierała dyscyplina i regulamin. 😀

Po ataku na Polskę we wrześniu 1939r. Adolf Hitler ponownie reaktywował to odznaczenie w odpowiednio zmienionej formie (data „1939” i swastyka zamiast centralnej litery W). Kawalerów I-wszo wojennych, którzy ponownie zasłużyli na to odznaczenie w kolejnej wojnie honorowano specjalnym „okuciem” (Wiederholungsspange), które przypinano do taśmy odznaczenia przyszywanej do munduru. Wprowadzono też pomiędzy I klasą, a Gwiazdą Krzyż Rycerski Krzyża Żelaznego z różnymi dodatkami rangującymi jego ważność.

Wtedy też zdezawuowała się zdecydowanie wartość tego odznaczenia, gdyż nadano ich łącznie prawie 3 miliony, czyli średnio licząc około 1000 dziennie. Czy tak wiele było aktów męstwa i odwagi na frontach? Na pewno wiele, ale sporo tych odznaczeń trafiło w ręce ludzi, którzy nie „splamili się” noszeniem karabinu.

Liczba poszczególnych odznaczeń przedstawia się następująco:

  • Krzyż Żelazny II klasy (Eisernes Kreuz II Klasse) – wg różnych źródeł od 2,3 mln do 3,0 mln razy.
  • Krzyż Żelazny I klasy (Eisernes Kreuz I Klasse) – wg różnych źródeł od 300 tysięcy do 450 tysięcy razy.
  • Krzyż Rycerski Krzyża Żelaznego (Ritterkreuz des Eisernen Kreuzes) – 7313 razy.
  • Krzyż Rycerski Krzyża Żelaznego z Liśćmi Dębu (Ritterkreuz des Eisernen Kreuzes mit Eichenlaub) – 883 razy.
  • Krzyż Rycerski Krzyża Żelaznego z Liśćmi Dębu i Mieczami (Ritterkreuz des Eisernen Kreuzes mit Eichenlaub und Schwertern) – 160 razy. Co ciekawe, jedynym odznaczonym cudzoziemcem był japoński admirał Isoroku Yamamoto, który zaplanował atak na Pearl Harbor oraz następnie prowadził marynarkę tego kraju od jednej zwycięskiej bitwy do kolejnej, zanim go amerykanie nie ustrzelili. Otrzymał on to odznaczenie pośmiertnie.
  • Krzyż Rycerski Krzyża Żelaznego z Liśćmi Dębu, Mieczami i Brylantami (Ritterkreuz des Eisernen Kreuzes mit Eichenlaub mit Schwertern und Brillanten) – 27 razy.
  • Krzyż Rycerski Krzyża Żelaznego ze Złotymi Liśćmi Dębu, Mieczami i Brylantami (Ritterkreuz des Eisernen Kreuzes mit dem Goldenen Eichenlaub mit Schwertern und Brillanten) – jedynym odznaczonym: pilot Hans-Ulrich Rudel.
  • Krzyż Wielki Krzyża Żelaznego (Großkreuz des Eisernen Kreuzes) – jedynym odznaczonym został niejaki Hermann Göring. Zupełnie nie znam człowieka 😛

Po zakończeniu II wojny światowej odznaczeń tych się nie nadaje, choć dozwolone jest jego noszenie (od 26 lipca 1957r) ale z usuniętą swastyką.

Na koniec jeszcze dygresja. Czymże jest wspomniany przeze mnie wcześniej Orzeł Śląski? To heraldyczne przedstawienie symbolu tego ptaka, które prezentowane jest w ten sposób, że pomiędzy rozpostartymi na boki skrzydłami, poniżej szyi znajduje się skierowany wybrzuszeniem ku dołowi, półksiężyc w kolorze białym. W tradycji chrześcijańskiej, po środku tego półksiężyca znajduje się jeszcze symbol krzyża. Sama sylweta ptaka jest zasadniczo koloru czarnego. Ta forma wywodzi się z rodowych herbów Piastów śląskich.

Źródła:

Napisano Wpisy historyczne | Oznaczone jako: , , , | 6 komentarzy

6 Responses to O herbie i krzyżach z Breslau związanych nierozerwalnie

  1. Janusz pisze:

    a propos jakaż ironia losu spotkała gauleitera Wagnera …..w 1938 w czteropolowym widział zbyt dużo chrześcijańskiej symboliki a w listopadzie 1941 usunięto go ze stanowiska za “gorliwy katolicyzm”…..

    • sheriff pisze:

      Czy akurat został usunięty ze stanowiska za “gorliwy katolicyzm” to trudno mi się w tej chwili odnieść. Mam jednak nieodparte wrażenie, że gdzieś czytałem o jego antyklerykalnych poglądach. Co do herbu jeszcze – Wagner zmienił go gdyż wydawał mu się “zbyt słowiański”, taki przynajmniej użyto argument w jednej z ówczesnych gazet. Zresztą pan ten był znany z szerokiej działalności wymierzonej w Polaków i polskość jako taką. Wszak nakazał zmianę nazw miejscowości na Górnym Śląsku, które wydawały mu się w brzmieniu zbyt polskie. Do tego dochodzi jeszcze wątek z podziałem prowincji Śląskiej na Górno i Dolnośląską. Temat niewątpliwie ciekawy 🙂

  2. Janusz pisze:

    Herb wprowadzony przez Wagnera nie zawiera żadnej symboliki nazistowskiej – ani orzeł śląski ani EK nie są nazistowskie.

    • sheriff pisze:

      Owszem, sam EK ani tym bardziej orzeł śląski nie są same w sobie nazistowskie, jakkolwiek akurat w czasach nazizmu były dość intensywnie eksploatowane, dlatego pozwoliłem sobie na taki a nie inny skrót myślowy. Złagodziłem jednak to zdanie, wydźwięk może być faktycznie opacznie zrozumiany. Dzięki za zwrócenie uwagi. Mam nadzieję, że teraz jest lepiej 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Ostatnie wpisy

  • Archiwa

  • Licznik odwiedzin

    • 6
    • 106
    • 819
    • 4 241
    • 693 787