Jakiś czas temu poruszyłem tematy jadłospisu dawnych breslauerów. To zagadnienie niezwykle szerokie, którego na pewno nie wyczerpie definitywnie jeden wpis. Będzie więc kolejny – o tym jak wyglądały możliwości stołowania się w lokalach. Zanim pracę nad nim zakończę wcześniej chciałem jednak skrótowo pokazać jak wyglądać mogła ówczesna kuchnia.
Całe moje zainteresowanie tematami kulinarnymi zaczęło się zasadniczo od prostego pytania: Czy w 1938r. w domach można było spotkać już lodówki? Odpowiedź na nie wcale nie jest taka prosta i oczywista jakby się wydawać mogło. Musiałem poświęcić całkiem sporo czasu aby je zgłębić.
Niejaki Jacob Perkins już w 1834r. zauważył, że niektóre płyny przepływając przez układ rurek powodują ich schłodzenie. Dzięki jego pomysłowi udało się skonstruować prototyp urządzenia, które faktycznie było w stanie schładzać otoczenie, ale podeszły już wiek wynalazcy nie pozwolił na rozwinięcie tej koncepcji w dochodowe przedsiębiorstwo. Następny pan na liście „ojców lodówki” jaką dzisiaj znamy, to szkocki drukarz John Harrison, który wyemigrował do Australii. Już na antypodach, w 1860r. udało mu się zauważyć, że używany przez niego do czyszczenia czcionek, eter ma właściwości chłodzące. W dwa lata później zaczął sprzedawać swoje pierwsze lodówki w działaniu wykorzystujące tę właściwość eteru. Warto tu zaznaczyć, że pan Harrison był też pomysłodawcą i wykonawcą pierwszej instalacji chłodniczej zastosowanej w procesie produkcji piwa w browarze Bendigo w stanie Wiktoria (oczywiście w Australii).